komar88l
Administrator
Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Opo(L)e
|
Wysłany: Wto 23:46, 06 Lis 2007 Temat postu: Dla Dawida :D |
|
|
Hej! Wy poznajecie mnie po moich opiniach, więc postanowiłem poczytać, co o sobie ujawnili inni użytkownicy tego forum. Lubię wiedzieć z kim rozmawiam, mam nadzieję, że się nie obrazisz, że przejrzałem Twój profil i doszedłem do Twoich utworów. /Tak na marginesie - do administratora - może by stworzyć dział "Własna twórczość", gdzie użytkownicy wrzucali by swoje piosenki, wiersze, opowiadania itd., a inni mogliby słuchać, czytać, komentować i oceniać./
A teraz, o ile pozwolisz, zinterpretuję Twój kawałek - "Jeszcze trochę".
To się zbliża, w sobie to czuję
Jak z biegiem czasu nas świat się truje
- widząc degrengoladę naszego świata, zanik moralności i powszechne zwycięstwo "mieć" nad "być", autor postanawia nie milczeć i zabrać głos w dyskusji nad przyszłością naszej cywilizacji. Odczuwa niepokój, że tak wiele wartości, które powinny być synonimem człowieczeństwa, odchodzi w zapomnienie.
Nie tylko nas dojdzie, a także między nami - wie, że powszechny konsumpcjonizm i życie w myśl zasady "hulaj duszo, piekła nie ma" nie tylko możemy dostrzec w telewizji, wyczytać w gazetach i przejrzeć w necie, widzi to w oknach sąsiadów, co więcej taki styl życia dostrzega wśród przyjaciół, a nawet rodziny. Może nawet boi się, że dotknął on także jego i to jest ostatnia chwila, żeby się wycofać.
Zbliża się zagłada wielkimi krokami - zagłada ludzkości? Może, tak naprawdę od zniszczenia naszego świata dzieli nas jeden rozkaz, jedno wciśnięcie guzika. Niektóre państwa dysponują taką ilością broni masowego rażenia, że zostaje tylko się modlić, żeby na ich czele nie stanął ktoś nawiedzony. Gdyby doszło do wojny między mocarstwami... może lepiej o tym nie myśleć, była już chwila, że mogło być źle - "kryzys kubański", gdyby wtedy generałowie i politycy nie zachowli zimnej krwi, może na naszym globie żyłyby tylko pierwotniaki i karaluchy.
Jednak myśląc o zagładzie w kategorii moralności, religijności - to mamy z nią już do czynienia. Autor zapewne zastanawia się nad tym, że tragedią dla człowieka jest śmierć, jednak co po śmierci? Ile osób tak naprawdę umiera nie przygotowanymi na spotkanie ze Stwórcą? Czy to nie jest upadek, że nie jesteśmy na to gotowi?
Nie ma co ukrywać, tak teraz to wygląda
Tu wały na plecach, tam niejedna bomba
- wnioskuję, że autor zna się na historii i przeraża go historia naszej cywilizacji. Bo tak naprawdę nasza historia to ciągły rozlew krwi - Maraton, Termopile, Choronea, wyprawy krzyżowe, Grunwald, Wiedeń, Trafalgar, Waterloo, Wietnam, Korea, I światowa, II światowa, Narwik, Kursk, Monte Casino, przykładów możnaby mnożyć. A wiek, w którym się urodziliśmy XX - przyniósł nam te dwie najstraszniejsze, ogólnoświatowe. Ze względu na wiek twórcy, spodziewam się, że sam w żadnej nie uczestniczył. Ale zapewne widział w telewizji, że teraz też twają wojny - wojny w Afryce (w Burundi w 1993 plemiona Hutu i Tutsi, te same plemiona w Saharze Zachodniej w 1994 i w Kongu w 1997, między Etiopią i Erytreą w 1998, liberyjska wojna domowa), w Afganistanie, w Iraku, w Czeczeni (kto wie co tam się teraz dzieje, skoro Rosja nie wpuszcza dziennikarzy?). To go przeraża.
Wielka wojna rozpętana przez człowieka - chodzi o I czy o II światową? Czy ogólny brak zaufania człowieka do człowieka? Teraz globalnej wojny nie ma, ale historia uczy, że do jej powstania potrzeba niewiele (jeden zamach, czy jeden nawiedzony wódz w silnym kraju).
Urzeczywistaniamy złe sny, a świat nam ucieka - Franz Kafka powiedział, że "Świat jest zły i jeszcze mu się to ułatwia", z tym, że świat jest zły ja nie do końca się zgadzam i jak wydaje mi się Komar także, ale, że to mu ułatwiamy, że zamiast realizować się przez humanitaryzm, piękno i duszę, pokazujemy nasze najgorsze, zwierzęce odruchy - już tak.
Oglądamy to wszystko w mediach i wiemy
Zamiast to zmienić sami tylko przyjmujemy - potwierdza się to, że autor doświadcza wojen i okropieństw tego świata przez telewizję, tak jak i wielu innych zwykłych zjadzaczy chleba. Widzimy mordy w Azji, rzezie w Afryce i co? Nic, mówimy sobie, to nie u nas, tysiące kilometrów stąd i zasiadamy najzwyczjniej w świecie do kolacji. Prawdziwi chrześcijanie? Zapytacie się pewnie, czemu się czepiam. Co pojedynczy człowiek może zrobić? Opowiem Wam historię, którą kiedyś przeczytałem: Gdzieś przypływ wyrzucił na plażę tysiące rozgwiazd, pięknie to wyglądało. Tylko, że pozbawione wody rozgwiazdy umierały. To widowisko z brzegu oglądało tysiące ludzi, transmitowały stacje telewizyjne. I co? Jeden mały chłopczyk wyrwał się spod opieki taty i podbiegł wrzucać je do wody. Ktoś do niego podszedł i powiedział, że to bezsensowne i że wszystkich nie uratuje. Chłopiec odpowiedział, że wie, ale może przynajmniej uratować kilka. Ten człowiek przyłączył się do niego, potem kolejni i wszystkie rozgwiazdy spowrotem wrzucono do morza. Trzeba zacząć samemu coś robić, dać przykład, a wtedy pociągnie się innych.
Powiedzicie tylko po co cała ta parada
Jak dalej tak pódzie czeka nas zagłada
- parada, skojarzyło mi się to z niedawnymi paradami wojskowymi (nie chodzi mi o te z czasów komunizmu, ale tegoroczne), gdy wspólny pokaz wojsk zorganizowały Rosja i Chiny. Czyżby rzeczywiście międzynarodowy konflikt wisiał na włosku? Tysiące dolarów, rubli, euro czy czego tam chcecie wydanych na zbrojenia. A ile na pomoc? Tak, zagłada się dokonuje, zagłada naszego człowieczeństwa, naszych priorytetów, naszych ideałów.
Tak się dzieje naprawdę, ja tego nie zmyślam - autor cały czas nas przestrzega, on widzi, ale boi się, że my tego nie dostrzegamy.
Tak może kiedyś wyglądała fikcja - dla nas historia wydaje się być nieraz fikcją, gdzie na tych wydawałoby się spokojnych terenach przelewanie krwi? Czytamy podręczniki historii jak książki przygodowe. A filmy wojenne, przepiękna fikcja, dlaczego zapominamy, że często są one tworzone na podstawie prawdziwych wydarzeń.
Przez wojny osiedlowe, pomiędzypaństwowe
Tutaj zatracamy myślenie zdrowe
- tak, to fakt, dlaczego w drugim człowieku dostrzegamy zagrożenie. Idąc ulicą, gdy widzimy grupkę nastolatków idącą w naszym kierunku, nie dostrzegamy już ludzi, ale zagrożenie, myślimy tylko, co zrobimy gdyby nas zaatakowali, a może już się wycofać? Może lepiej przejść na drugą stronę ulicy? Ale często ci idący z drugiej strony, też nie myślą o nas jak o człowieku, ale jak o łatwej możliwości zdobycia kasy. A przecież często "obie strony" znają się z widzenia.
By doping pod blokiem, rasizm na stadionach - smutne, piłka powinna łączyć ludzi, a jak często pod pretekstem oglądania sportowego widowiska, toczą się regularne wojny? Komar jest kibicem i go też to boli. Czy nie piękniej byłoby pójść na mecz całą rodziną i cieszyć się z oglądania tych zawodów?
Walka o religię, tu z głodu ktoś kona - z założenia wszystkie religie opierają się na miłości i czynieniu dobra. Dlaczego to religia tak często wykorzystywana jest do walk? I żadna z wielkich religii nie jest bez winy, spójrzmy tylko w historię. Powiedzcie mi, które fragmenty świętych tekstów każą nam zabijać?
Zdrada w przyjaźni, w miłości braki - czyżby autor był tak bardzo doświadczony? Czy może widzi to w swoim otoczeniu? Fakt jest faktem, przyjaciel sprzedaje przyjaciela, za "miłość" można płacić. Po co stworzyliśmy "świat taki"?
To wszystko sprawia, że świat jest taki
na okrągło podziały, dzielące ludzkość
- i po co my to ułatwiamy? Dlaczego tak łatwo ulegamy podziałom, na kibiców jednej drużyny czy drugiej, na wykształciuchów i tych, którym się nie udało, na bogatych i biednych. I są tacy, którzy zamiast łączyć, tylko tworzą podziały.
Wymowa tego utworu byłaby bardzo pesymistyczna, gdyby nie jego zakończenie.
Może do końca nie dojdzie, może i tak w kółko - mamy czas, nawet jeżeli zmierzamy w kierunku zagłady, to możemy jeszcze na tej drodze zawrócić. Nie musimy staczać się w przepaść.
Choć nie jednemu tutaj umysł już krwawi - to jest dobry objaw, zaczynamy zauważać, że świat idzie w złym kierunku. Ci z "krwawiącymi umysłami" powinni zacząć działać, pokazać reszcie "oświaty kaganek".
Ja ciąglę wierzę, że ktoś ziemię zbawi - autor wierzy i zabiera głos w sprawie odnowy, to on jest jednym z tych, którym "umysł krwawi", czeka na kogoś, kto pokaże światu drogę prawdziwą, bo jakoś świat zapomina o tym, który wskazywał nam ją 2000 lat temu. Może autor sam chce do tego pretendować?
Koniec świata się zbliża, początek jego widać
wierzymy dalej, że ziemia będzie szczęśliwa
- i przekazujcie/przekazujmy tę wiarę dalej. Nie zatrzymujcie/my się tylko na słowach, ale zacznijcie/my działać.
I na koniec analiza tytułu - "Jeszcze trochę", jak go odczytać?
Jeszcze trochę...
... do zagłady.
... do upadku.
... zostało czasu, żeby się opamiętać.
... jest od krawędzi przepaści, nad którą zmierza świat.
... zostało ludzi, którym na tym świecie zależy i ja autor jestem jednym z nich i chcę by Wam również zależało.
Ciekawie się słucha, dobrze, że chcesz coś robić, że chcesz tworzyć. Za tekst, muzykę, wykonanie dostajesz ode mnie ocenę dobrą - 4. Gratuluję! Pisz dalej i dziel się z nami swoją twórczością. I mam nadzieję, że nie wzięłeś mi za złe, że przeanalizowałem Twój tekst.
Post został pochwalony 0 razy
|
|